Często przodująca w zakresie nowych inicjatyw dotyczących ochrony internautów jak i twórców Francja, aktualnie pracuje nad wprowadzeniem ustawy SREN (od Sécuriser et réguler l’espace numérique tj. Zabezpieczenie i regulacja sfery cyfrowej), która zobowiązywałaby dostawców przeglądarek internetowych do blokowania stron znajdujących się na liście dostarczanej przez rząd. Przypomina to aktualnie dość szeroko rozpowszechnione blokowanie stron na podstawie DNSów, które jednak w tym wypadku byłoby nie do obejścia poprzez użycie VPNu. Twórcy przeglądarek otwarcie protestują przeciwko tej inicjatywie, podnosząc argumenty o zagrożeniu politycznym. Jednak równolegle trwają analogiczne prace na poziomie dostawców przeglądarek, którzy dostrzegają, iż obecny stan bezpieczeństwa zwykłych użytkowników internetu nie jest wystarczający. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami, Google już wprowadził pierwsze ograniczenia w dostępie do określonych treści pirackich na poziomie przeglądarki Chrome, co na razie dotyczy m.in. prywatnych kolekcji linków przechowywanych w usłudze Google Save przypominającej Pinterest. W praktyce oznacza to, że użytkownicy nie mogą zapisywać w niej adresów URL, które zostały usunięte z wyników wyszukiwania Google z powodu naruszeń praw autorskich w drodze zgłoszeń uprawnionych podmiotów. Blokada na razie dotyczy poszczególnych adresów URL, ale nie całych zasobów w naruszających domenach. Eksperci zwracają uwagę, że ograniczenia mają na razie niewielki skutek ze względu na niską popularność usługi Google Save, ale sytuacja może się zmienić, jeżeli Google rozszerzy moderację na linki przechowywane w zakładkach użytkowników bezpośrednio w przeglądarce Chrome.